Ostatnia aktualizacja 14 stycznia 2015 przez admin
Wieloletnią tradycją w naszej gminie są już świąteczno-noworoczne spotkania mieszkańców. W tym roku cykl rozpoczęły Przybysławice, które do wspólnego kolędowania zaprosiły seniorów. Przybyło ponad 70 osób. Dla zebranych wystąpiła przyjęta entuzjastycznie grupa „Herody z Owczar”, a na koniec nie zabrakło i tańców. Spotkanie przygotował sołtys z Radą Sołecką i Koło Gospodyń Wiejskich.
Rozpoczęto kolędą „Przybieżeli do Betlejem pasterze”, proboszcz parafii korzkiewskiej ks. Zbigniew Płachta odczytał fragment Ewangelii o Narodzeniu Jezusa Chrystusa i złożył zebranym życzenia. Do życzeń przyłączyli się wójt gminy Zielonki Bogusław Król, przewodniczący Rady Gminy Zielonki Ryszard Krawczyk, przewodnicząca KGW, a zarazem radna Helena Wiśniewska i sołtys miejscowości Aleksander Tabor. Życzono głownie zdrowia i tego, by się za rok znów w tym samym składzie spotkać.
– W tym roku zaprosiliśmy 121 osób – opowiadał sołtys. – Ale niestety w tym roku po raz pierwszy nie dopisała nam frekwencja, ze względu na chorobę lub pogrzeby w rodzinie nie mogło przyjść sporo osób.
Zdrowie dopisało najstarszej obecnej, jak w roku ubiegłym, pani Stanisławie Pielce, 92-latce, która wyglądała tak jakby wcale nie przybył jej rok. Zresztą nie tylko ona – również państwo Janina i Czesław Jasińscy, którzy na wieczorze są kolejny już raz, tryskali humorem. Seniorzy pytani o receptę na tak dobre samopoczucie odpowiadali zgodnie: – Cieszyć się z małych rzeczy, nie czekać na wielkie. Rzec tylko można – święte słowa!
Pierwszy raz na spotkanie przybyli natomiast Małgorzata i Włodzimierz Niewiara, jeszcze do 2008 roku mieszkańcy Krakowa. Spotkanie bardzo im się podobało. Pan Włodzimierz jest nadal czynnym zawodowo projektantem, pani Małgorzata, która była kierowniczką wzorcowni w spółdzielni Wyspiańskiego, projektowała gobeliny, teraz jest już na emeryturze. – Rzuciła nas tu życiowa konieczność – podsumowuje pani Małgorzata. – Mieszkaliśmy w Krakowie w kamienicy, którą odzyskał właściciel. Ja chciałam kupić mieszkanie w bloku, mąż z synem mnie przekonali, że by tu kupić działkę. Teraz nie żałuje: – Cały rok jesteśmy na wakacjach, a Kraków niedaleko, przystanek autobusowy prawie pod domem. – I mamy tu dużo znajomych – dodaje pan Włodzimierz, jej mąż.
MKF
Więcej zdjęć: tutaj