Ostatnia aktualizacja 20 września 2013 przez admin
Ogród państwa Krystyny i Andrzeja Sikorów z Bibic zachęca, by do niego wejść. – Ludzie często się zatrzymują, zaglądają z ulicy, jak mnie widzą to pytają czy mogą obejrzeć. A jak już wejdą to wypytują nie tylko o rośliny – przyznaje pani Krysia. Rok temu ten ogród znalazł się na okładce czasopisma „Przepis na ogród”, jako laureat konkursu na „Najpiękniejsze ogrody naszych czytelników”. Potem czasopismo pisało jeszcze o nim kilkakrotnie, polecając swoim czytelnikom pomysły na oryginalne rozwiązania, autorstwa pani Krysi.
Specjaliści od komponowania ogrodów docenili jej pracę, opisując ogród tak: „Kamień i cegła z odzysku stanowiły bazę do stworzenia kaskadowych rabat. Przemyślane przewyższenia dzielą kompozycję ogrodową na poszczególne strefy: wodną, wypoczynkową, kwietną, skalną”.
A pani Krysia o swoim ogrodzie mówi ujmując skromnością: – Ogródek mam od kiedy mam męża, czyli 47 lat. Co roku muszę coś w nim zmieniać, bo najbardziej lubię nowości. Co roku więc nasadzam nowe rośliny, żeby się zmieniało. A pomysły przychodzą mi do głowy same. Kamienie zbieram podczas wycieczek, a ten piękny korzeń przywieźliśmy z mężem z Prądnika Czerwonego. Musiał się trochę nadźwigać – przyznaje pani Krysia, która nawet w… starych butach potrafi zasadzić kwiatki.
W ogrodzie wszystkie prace zwykle jednak lubi wykonywać sama – począwszy od sadzenia roślin, budowania elementów małej architektury, takich jak murowany grill-kominek, czy klomby dla skalniaków i kamienne ozdoby. Znajdziemy tu więc nie tylko pięknie kwitnące kwiaty, formowane drzewa i krzewy – bo pani Krysia jest zwolenniczką formowania roślin – ale i chochoła uplecionego przez nią własnoręcznie z niedaleko rosnącej wikliny i brzozy, a także pomalowane i obsadzone roślinami kamienie, w których zobaczyła żółwie.
Pani Krysia przyznaje, że najbardziej lubi rośliny kwitnące, m.in.: astry, ostróżki, azalie, dlatego uważa, że jej ogród najpiękniej wygląda w maju i czerwcu. – Najpierw zawsze idzie do ogrodu z rana kwiatki pooglądać, dopiero potem na mnie patrzy – „skarży” się z uśmiechem jej mąż. – Nie znudzi mi się to nigdy i jestem szczęśliwa. Najbardziej cieszy mnie, jak wszystko rośnie – tłumaczy się jego żona.
W jej ogrodzie nie brakuje też pelargonii i fuksji, które zdobią altanę. Jednak za ogólne wrażenie odpowiadają oryginalne połączenia, nie tylko roślin, ale i ogrodowych, wykonanych przez panią Krysię, ozdób. Wszystko jest przemyślane, „dopięte na ostatni guzik”, tak jak donice z kwiatami, dla których uszyła pokrowce z surowego lnu. I to chyba właśnie odróżnia jej ogród od wielu innych. To miejsce z sercem.
Ogród pani Krysi powstawał stopniowo, z czasem zajmował coraz większą powierzchnię. Pytana o to, czy coś by w nim zmieniła dziś, gdyby mogła zacząć od początku, odpowiada: – Tak, zakomponowałabym go w całości od nowa, tak jak to się teraz robi. Bo tak co roku po prostu coś dodawałam…
Ale przecież właśnie w ten sposób, pani Krysiu, stworzyła pani to pełne uroku, cudowne miejsce…
MKF